Geneza:
Producent karniszy potrzebował ekskluzywnego kalendarza firmowego, który zostanie rozesłany do najlepszych klientów i rozdany na międzynarodowych targach wnętrzarskich we Frankfurcie. Potrzebowaliśmy dwunastu ciekawych zdjęć. Warunek podstawowy to “oryginalny pomysł, inny niż wszystkie jakie prezentuje konkurencja, zupełnie nowe podejście do tematu”. Do takiego briefu musiałem coś wymyślić. Karnisz jaki jest każdy widział, nie łatwo zobaczyć w nim obiekt wyjątkowo ciekawy i fotogeniczny. Zwiozłem sobie do studio wiele różnych karniszy, odmiennych w formie i kolorze. Przesiedziałem nad tym naprawdę długo. W końcu doszedłem do wniosku, że te karnisze różnią się od siebie w zasadzie głównie końcówkami i to one stanowią o charakterze całości. Skupiłem się na nich i zacząłem po prostu je koło siebie układać. Skoncentrowałem się na formie i przyszło mi do głowy, że można nią wyrazić cechy firmy:

Fakty:
Elementy układałem, wieszałem, przyklejałem, tworząc z nich nowe kompozycje, jednoznacznie kojarzące się odbiorcy. Pierwsze kilka było łatwo ułożyć, nad ostatnimi myślałem kilka dni – niestety, im dalej w las tym więcej drzew… Wszystko fotografowałem na szarym kartonowym tle przy użyciu dwóch lamp studyjnych, świecących z góry i z boku. Czasami dla podkreślenia krzywizn, czy rozbicia cieni używałem dodatkowych blend. Jak tylko fotografie zostały zaakceptowane przez klienta, trzeba było zabrać się za składanie kalendarza. Tym zajął się Grzegorz Sztybel, specjalista od grafiki i DTP. Zaprojektował kalendarz i wymyślił druk srebrem. W efekcie końcowym powstało małe dzieło sztuki ;)